piątek, 12 lutego 2016

przygoda z henną...

Dawno, dawno temu odwiedziłam Indie... gdzie jakaś hinduska za 100rupii namalowała mi na ręce henną przecudne wzory... od tego czasu tak sobie myślałam, że może kiedyś mi się znów uda takie wzory złapać... i tak jakoś się zdarzyło, że znajoma przywiozła z Indii tubki z henną... odkupiłam od niej trochę...

nie wszystko... zostało jej drugie tyle... :)
i teraz to ich na pewno nikomu nie odsprzeda... bo wygadałam się, że zasadniczo to umiem to robić... może nie takie wzory, jak w Indiach, ale zawsze jakiś ciekawy wymyślę....
no i stało się!


w efekcie takie dwa wzory powstały :) 
modelki zadowolone... juz zapowiadają, że do mnie wrócą...

a ja planuję na COMBERKU w Katowicach pohennować... ktoś chętny? - jedna z osób komentujących ten post (musi: być obserwatorem mojego bloga, oraz  się zgłosić na comberku - szukać osoby w sari) na kilka dni przed comberkiem podam kto to będzie - będzie miała okazję dać pohennować obie swoje dłonie w pełny wzór ślubny...
(może nie tradycyjny... ale pełny i ślubny - czyli wierzch dłoni i wnętrze też)

pamiętajcie, że takie tatuaż zrobiony henną utrzymuje się na skórze od 1 do 4 tygodni...
jego wybarwienie z grubsza będzie brązowe - u jednych ciemniejsze u innych jaśniejsze...

na powyższych zdjęciach widać ciemny wzór - bo to pasta jest.... jak pasta wyschnie i się skruszy ze skóry, zostaje sam wzór... 

to co - kto chętny?

1 komentarz: