Pokazywanie postów oznaczonych etykietą box. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą box. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 września 2017

Karuzela

Tym razem pokażę Wam box… Box z karuzelą… bo kto nie lubi karuzeli? Ja pamiętam dobrze kilka karuzel z całego świata… tą pod wzgórzem Sacré-Cœur… tą w House on The Rock… tą, która co roku rozkładała się na pobliskiej łące, gdy byłam mała… wszystkie cudne, wszystkie na swój sposób urocze…
Mając to wszystko w pamięci dobrałam się do karuzeli… poskładana i pomalowana stała się centralną ozdobą wnętrza boxa. Na pokrywce zaś przysiadło stadko łososiowych kwiatów w towarzystwie tekturek i koronek.
W sam raz na urodziny karuzelo-lubnego berbecia J




piątek, 11 marca 2016

skrzyneczka odsłona 2...

Pamiętacie mediową  skrzyneczkę ? tą błękitno-różową? to super!
nie wiecie jednak, że ma ona starszą siostrę... ... a może wiecie - bo w Biedronce te skrzyneczki były w zestawach po 2 sprzedawane...

w każdym razie skrzyneczka ta również została przeze mnie zalterowana... jej kolor został zmieniony i została spartańsko ozdobiona kwiatami i siecią florystyczną w odpowiednich kolorach... całość została na sam koniec potraktowana złotym spritzerem...

w kwiaty zostały domontowane dodatkowe pęki pręcików, które optycznie zwiększają ilość kwiatków (no mnie się tak wydaje)

ogólnie całkiem sympatyczna mi wyszła...




poniedziałek, 29 lutego 2016

Moja przygoda ze scrapkiem...

Bardzo pozytywna przygoda... bo zostałam zaszczycona możliwością zainspirowania u nich :)

zaczęło się niepozornie... czyli od mojej szalonej potrzeby... bo potrzebowałam do kartki dla znajomego gitarę... ale jakoś nieszczególnie miałam możliwości samodzielnie takową robić... uderzyłam więc  - jak w dym do Anetki - Twiglet :) i od słowa do słowa, na szybko obgadując temat zamówiłam gitarkę trójwymiarową - do samodzielnego montażu oczywiście, oraz piłkę futbolowoą, shake-bazę... resztę zamawiałam w kolejnych podejściach do sklepu... czyli perkusję :) ale piłka i perkusja to temat na osobne posty...
 W tym skoncentruję się na gitarce..(w tym jednej grawerowanej) powstała mini-gitara...
jak już dostałam w swoje niecierpliwe łapki dzieło Twiglet - naprawdę super zaprojektowana gitarka :) - to na pierwszy ogień w ruch poszły nożyczki...
tak, tak, nożyczki - gitara przecież nie jest płaska całkiem... a trójwymiarowa a gryf za chiny ludowe mi nie pasował, żeby był tej samej grubości co gitara... no i pocięłam "dolną tekturkę"... potem szlifowałam pilniczkiem - żeby wyszło gładkie przejście... potem posklejałam całość - tu gitarka zaczęła nabierać kształtów... potem kolorowanie tuszami, promarkerami, złotą farbką... na koniez pokrycie warstwą medium szklącego... A jak to wszystko wyschło, to dowiązałam/dokleiłam sznureczek, który robi za pas do zawieszenia gitary przez ramię... tu zasadniczo gitara była gotowa... ale nie był to koniec pracy nad boxem - oj nie...
o wycinaniu bazy i jej sklejaniu nie będę pisała... no może poza tym, że zrobiłam to samodzielnie a nie używając gotowej ;) hihihi wyczynem jest o o tyle dużym, że moja tablica MS (ta duża) do bigowania znajduje się obecnie zakopana w pudłach - bo niestety  u mnie nadal trwa remont... dysponuję jedynie małą tablicą DP... ale luzzzzz dałam radę :) posklejałam warstwy, zrobiłam chryzantemki... wycięłam napisy na wieczko... nic nadzyczajnego... ;)
potem poszukiwałam grafik okien i drzwi... bo pomysł zakłądał, że box będzie takim mini-pokojem kompozytora... i na dwóch ścianach wewnętrznych miały się znaleźć odpowiednio drzwi i okno z jakimś morskim widokiem... na trzeciej ścianie znalazł się obraz żaglowca w ramie od Nowalinki :) również pokolorowanej tuszami i złotą farbką...
ostatnia ścianka to zakamuflowana kieszonka na życzenia...
i myślicie, że to koniec - oj nie...
zanim mogłam skończyć potrzebowałam bowiem taboretu, mnóstwa arkuszy nutowych oraz kilku ołówków... nuty były małym problemem... wydrukowałam, wycięam i przygotowałam arkusze nawet szybko.... szybki przegląd w kuchni wyłowił wykałaczki, które się schowały przezornie w szufladzie... na ołówki oczywiście... a taboret powstał z resztek beermaty i kawałka ciemno-brązowego papieru scrapowego...
potem pozostało mi już tylko posklejać wszystko tak, jakby właśnie nuty ze stołka się zsunęły... kilka zgniesionych arkuszy na podłodze dopełniło wrażenia, że kompozytor właśnie zamknął za sobą drzwi...



i trochę zbliżeń, bo przecież na żywo nie pomacacie, ale przyglądnąć się z bliska możecie...




 Tak właśnie kartka wyglądała... fajnie się nad nią pracowało, a kolega zachwycony - i to najważniejsze!

dodatkowo chcę podziękować Scrapkowi i Twiglet za przyjęcie mojej inspiracji u siebie : miło mi, że mogłam u Was poinspirować :)


poniedziałek, 7 grudnia 2015

wspominki...

Przeglądając zdjęcia na dysku zebrało mi się na wspominki... poznajdywałam rzeczy, które robiłam na samym początku - wrrrrróóóóóć! - znaczy jakieś 3-4 lat temu... bo tych z absolutnego początku, to nie mam obfoconych ;) hihihi to by mi dopiero rodzice po łbie dali, jakbym w tamtych czasach fotografowała swoje prace ;)

ale wracając do wspominek...

pokażę w tym i kilku kolejnych postach, swoje stare prace... prace, o których zamponiałam, prace, z których wtedy byłam naprawdę bardzo dumna...

pierwszą z nich jest mój pierwszy BOX... wykonany z kawałków twardej tektury, połączonych wstążeczkami... z gotowymi kwiatami, i z użyciem opakowań ze stempelków jak wyklejenia środka...
byłam z niego naprawdę bardzo dumna - sama wykombinowałam jak by to zrobić... jak teraz patrzę na te zdjęcia, to nie robi na mnie już takiego wrażenia... ale wtedy... oj to było coś...

Kolejną pracą są trzy notesy... proste podejście do tematu... czyli oklejenie okładki - bez rozpinania sprężyny, po założeniu na sprężynę ochronnej-ozdobnej wstążki... nawet zdjęcia wyszły marne... heh, no przynajmniej widać postęp...
Całość stylizowana na starą książkę.... taką co grzbiet ma profilowany... wszystkie wiązane. Wiem, proste był... ale i tak byłam z nich dumna...

Każdy z nas ma takie coś w swojej historii... coś co teraz wydaje się proste i żenujące... bez finezji... ale nie można tak tego traktować - przecież od czegoś trzeba zacząć... nikt nie był świetny od razu... Osobiście z rozrzewnieniem patrzę na te stare zdjęcia, na swoje własne prace z przed kilku lat... mnie to uczy pokory...