Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biżu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biżu. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Powitanie Zulayi i trochę z jej historii

Dawno temu przedstawiłam Wam Ywynę... wykonaną przez Gosię.
Dziś chcę Wam przestawić jej młodszą siostrę: Zulayę - Ognistą łzę.

Zulaya, jak Ywyna jest pierścionkiem wykonanym ręcznie ze srebra przez niezwykle utalentowaną osóbkę. Pierwszy element Zulayi trafił do mnie, gdy zawitałam w kopalni kamieni szlachetnych ( dziwne mięli tam pojęcie o tym co jest, a co nie jest kamieniem szlachetnym... bo rozróżnienie wg. nich polegało na określeniu na sztywno twardości kamieni - i w zależności od HRC danego kamienia był on zaliczany do szlachetnych, lub pół-szlachetnych...)
Ale, ale, już wyjaśniam...

Daaawno, dawno temu poleciałam w krainę zamorską, krainę mlekiem i miodem płynącą ;) czyli do Stanów... trochę tam zabawiłam, szlifując język, oraz zarabiając grosiki, by pozwiedzać - nie nachapałam się wcale... ale co zwiedziłam to moje :) kiedyś na pewno napiszę o tym, co widziałam i gdzie byłam... dziś będzie mowa o pewnej szczególnej - mocno partyzanckiej - dwudniowej wycieczce.
Wraz z moim narzeczonym (a obecnym mężem) wybraliśmy się na dwa dni do Wisconsin Dells... Zobaczyć muzeum Ripley'a, Lost Canyon... czy odwiedzić kasyno Cho-Chunk (czy jakoś tak)... była raczej już jesień... pogoda pozostawiała wiele do życzenia... ale wycieczka była bardzo udana... nieoczekiwaną atrakcją okazał się mały w sumie lokal przy głównej uliczce miasteczka Wisconsin Dells... mianowicie Kopalnia kamieni szlachetnych...
Można było w nim zakupić i przepłukać trzy rodzaje wiaderek z piaskiem... w pierwszym - najtańszym rodzaju nie było żadnych gwarancji, czy cokolwiek się znajdzie... w drugim - nieco droższym - był pewniak w postaci kamienia półszlachetnego (wedle ich pojęcia...), w trzecim - najdroższym pewniak w postaci szlifowanego kamienia szlachetnego...
Pomijając ich dziwny sposób określania czy kamień jest czy nie jest szlachetny... wybraliśmy najdroższe wiaderko i zasiedliśmy do płukania...


Tu tylko ja... no bo ktoś musiał przeca zrobić zdjęcie... no i tak, mam okulary... refrakcja była 4 lata później...

Kilkanaście minut płukania zaowocowało garścią nieoszlifowanych dużych kawałków ametystów, kryształów górskich i innych... (dwa widać na sitku obok mnie) oraz jednym kamieniu oszlifowanym...
ten był w woreczku strunowym - jak wyjaśniła obsługa - to po to, żeby go nie przeoczyć, bo mały...

kamykiem tym była cudnie oszlifowana łezka granatu (hihihi kamień- wg nich - szlachetny) o pięknym burgundowym odcieniu... i od tego czasu grzecznie leżał, wykazując sie ogromną cierpliwością... a ja przeglądałam setki, tysiące... miliony wzorów pierścionków - będąc w szanownym gronie biżuteryjek miałam ułatwione zadanie... jednak okazało się ono o wiele trudniejsze, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. No bo kto wpadłby na to, że właściwy wzór zostanie "odnaleziony" dopiero po ponad 12 latach...

Pewnego pięknego dnia jesienią ubiegłego roku, jedna z utalentowanych biżuteryjek pokazała cudowny pierścionek z cyrkonią ( a może to był kryształ górski?)... W każdym razie wzór mnie zaczarował! I natychmiast uderzyłam do Madzi... która się zgodziła wzór powtórzyć... i zrobić pierścionek z kamieniem powierzonym.
Jednak od umówienia się, do wykonania również upłynęło całkiem sporo czasu, ponieważ u mnie remont, a kamyki były bezpiecznie ukryte za stertą potwornie ciężkich pudeł... i dopiero, jak pudła były rozpakowywane , dostęp do kamieni stał się możliwy...

Kamyczek więc poleciał do Madzi  (która wcale nie mieszka jakoś bardzo daleko ode mnie :) ) a po niedługim czasie wrócił w nowym ubranku, przybierając imię Zulaya - Ognista łza... które to imię bardzo do niego pasuje...





Zdjęcia nie oddają piękna wzoru, ani blasku srebra, które spędziło długie godziny w polerce bębnowej u mnie - ile u Madzi w takowej siedziało - nie mam pojęcia :) Po kilku dniach noszenia obrączka z ciemno-szarej, oksydowanej, wróciła do koloru srebrzystego ;) natomiast wzór z misternie lutowanych drucików dyskretnie nabrał głębi, dzięki tej samej oksydzie :)

Dziękuję Madziu!



środa, 13 stycznia 2016

nudziło mi się...

A jak mnie się nudzi, to najpewniej coś z tego będzie...
zaczęło się od luźnych karteczek kwadratowych... zagadały do mnie... jak to papierki mają w zwyczaju... ej... no co tak siedzisz? wzięłabyś i coś zrobiła... tak luźno leżymy... porozłazimy się... może by tak notesik... co? no rusz-że łapki...
i tak właśnie wzięłam w łapki papier, gilotynę, drugi papier, pociachałam towarzystwo... po-bigowałam, posklejałam... zbindowałam, ozdobiłam metalowym filigranem, plastikowymi pół perełkami, oraz samodzielnie sklejonym kaboszonem... z zamykaniem magnetycznym...
Wyszło całkiem sympatycznie i już ma nową właścicielkę - wspaniałą dziewczynę, która działała jako mój tajny agent w Londynie, by kartka z życzeniami do znajomych dotarła na czas, która zdarła tamże podeszwy szukając cukierków/chrupków HoneyComb... a nie znalazłszy przywiozła jako zamiennik ogromne pudło pralinek Cadburys... om-niom-niom...

no, ale czas na pokazanie tego notesika (jest maleńki...)




niedziela, 7 sierpnia 2011

kryształowa pasja / Crystal passion

Zgodnie z obietnicą z pierwszego posta... pojawia się pierwsze zdjęcie...  od jakiegoś czasu chciałam sobie zrobić takie kolczyki... miałam dwie pary oryginalnych indyjskich, ale nie mogłąm w nich chodzić... bo z oryginalnymi biglami niestety uczulały mnie, a po zmianu\ie na srebrne źle wyglądały... więc koniec końców zakupiłam byłam koralik - niestety nie pokażę koralika, bo był to jedyny egzemplarz i sklep po sprzedaniu usunął jego zdjęcie... w każdym razie przepiłowałam go na pół , otrzymując w efekcie dwie czapeczki - dosyć masywne. Przepiłowanie przejechałam pilnikiem i wypolerowałam, pozbawiając jednocześnie ostrych krawędzi, potem przywrapowałam do niego łańcuszek rollo 2,7mm... potem jeszcze przymocowanie do bigielków - a, że bigielki nietypowe, to musiałam mocowanie zrobić na stałe... heh. Potem pozostało mi jeszcze przymocować do łańcuszka te strasznie gigantyczne swarki 2mm kulka. a na końcu łańcuszkocwych kwostów będących przedłużeniem mocowania bigla po kryształku bicone :) w trzech odcieniach... efekt nawet ciekawy.. na razie myślę, czy nie dołożyć więcej tych gigantów...


nie wiem, na którym zdjęciu lepiej widać :) więc wstawiłam obydwa :)