piątek, 4 marca 2016

śmietki - ach te śmietki....

Dla jednych to śmieci są... dla innych skarb najprawdziwszy - o czym mowa? ano o tak zwanych odpadach po laserowym wycinaniu tekturek... niekiedy nie są one wcale ciekawe... ale czasem....
śmietki pierwsze dostałam wprost ze śmietnika w pracowni Marty... i zasadniczo, to miałam ich użyć zupełnie inaczej... mianowicie, jako dystanserów do prac nieco-bardziej przestrzennych... no taniej niż piankowe c'nie?
cóż... nie stało się tak i powstał notes śmietkowy... zielony... ale ja nie o nim... chociaż może trochę...



no zdjęcie słabe... komórką robione... ale już widać o co chodzi - prawda?

Notes ten dostała moja koleżanka, jak mnie w ubiegłym roku przy comberku odwiedziła... i teraz nieśmiało pytała, czy mogłabym jej zrobić drugi taki... tylko nieco większy (ten był A6) taki A5 byłby super - no mogłam i zrobiłam - teraz czeka do comberka, aż jego nowa właścicielka przyjedzie i go sobie zabierze :) no bo w sumie czemu pocztą miałby być wysłany....

i bez dalszych wstępów, oto nowy notes śmietkowy:





I, żeby było jasne: na okładce są użyte WYŁĄCZNIE śmietki... a bywają w najróżniejszych kształtach... tu trafiły się 3 o kształcie ptaków...

oczywiście najpierw naklejałam "gołe" śmietki - to trochę trwa... no bo trzeba dopasować ułożenie, upchnięcie itede-itepe... jak już wszystkie nakleiłam, to przyszedł czas na barwienie i szkliwienie... zaczęłam oczywiście od ptaków - bo miały być niebieskie... więc najpierw one dostały promarkerami niebieściutkimi i od razu zostały poszkliwione celem zabezpieczenia... potem przyszedł czas na kolorowanie reszty śmietków w tęczę... dabberami utuszowanymi disstressami i innymi tuszami wodnymi... potem znów szkliwienie... trochę tego było... jak wszystko wyschło, to dokleiłam ptakom rozgwieżdżone oczęta i gotowe!
Notes całkiem grubiutki, bo 200 kartek w nim jest... bindowany był przed naklejeniem śmietków... po naklejeniu by mi już okładki w otwór bindownicy nie wlazły do dziurkowania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz